środa, 25 grudnia 2013

świątecznie

rodzinnych i mile spędzonych świąt Bożego Narodzenia. odpoczynku i nabrania sił. wieeeele tych sił, bo następne święta dopiero za rok! prezentów, jakie sobie wymarzyłyście i od groma uśmiechu! oderwania się choć na chwilę od problemów.  życzy
hair model







zajebisty prezent dostałam! szkoda, że nic nie wygrałam :(( 
pierożki, mmmm ;>

tak bardzo oryginalnie, wiem
mam nadzieję, że Wigilia minęła Wam wyśmienicie i najedzone na cały rok już jesteście :D

niedziela, 22 grudnia 2013

wcierka Crisan

fuck. znowu się wcale nie udzielam i kupę czasu mnie nie było. dzisiaj mam dla Was recenzję wcierki. z deka spóźniona, bo miała się pojawić na początku grudnia, ale to nic ;)

skład:
Aqua, Alcohol Denat., Propylene Glycol, Arginine, Citric Acid.

na drugim miejscu alkohol denaturowany-potencjalny wysuszacz ale i pomaga wniknąć substancjom odżywczym.
arginina wzmacnia cebulki i powoduje wzrost nowych włosków. jest jej tutaj tyle co kot napłakał.

każda wcierka ma konsystencję wody, więc nie będę się powtarzać.
zapach ma okropny. serio. zmywacza do paznokci.
nie wiem jak z dostępnością (ja kupiłam w dm). 150 ml za 4 euro (jak ktoś wie, niech mnie poprawi, bo nie pamiętam!!!). starczy na ok. miesiąc (tak! nauczyłam się stosować wcierki, eheheh).
dzióbek ma do dupy! niby taki jak w Joannie, ale niby. dziurka jest tak duża, że bez problemu wylejemy wszystko za pierwszym razem.


baby hair nie ma. nie przyspiesza przyrostu. nie spowalnia przetłuszczania. nie hamuje wypadania. nie robi NIC. jedynie cieszę się, że mnie nie podrażniła,spowodowała łupieżu.



nigdy już jej nie kupię, bo po co?! :))

spotkałyście się z nią? 
hair model


wtorek, 26 listopada 2013

włosomaniaczka na basenie

no siemano! właśnie piję mleczko i leżę pod kołderką, jestem taaaka zmęczona. ale to pozytywne zmęczenie. w końcu (od wczoraj, nie od jutra!) ćwiczę. uwielbiam ból mięśni, o których nie miałam pojęcia. a jak mnie pupa boli, to dobrze :D dzisiejszy wpis jest pisany na spontanie. ogarnęłam, że od roku chodzę na basen, a nic tutaj w tym temacie nie skrobnęłam. także oto on! ;)


chlor jak wiadomo źle wpływa nie tylko na skórę, ale i na włosy. częste chodzenie na basen może bardzo je wysuszyć, 'pozbawić' życia i zniszczyć. ale My, włosomaniaczki, dbamy o to, żeby chronić włosy przed urazami. ale jak je zabezpieczyć? :D

ZABEZPIECZANIE
oleje w tej kwestii będą niezawodne. mamy ogromną możliwość w doborze odpowiedniego. wybieramy czyste, naturalne w 100%. ja używam oleju kokosowego, bo lubię go najbardziej i z perspektywy czasu, widzę, że spisuje się na basenie.
warto mieć ze sobą odżywkę/maskę. ja staram się zabierać coś silikonowego, żeby zniszczenia były jak najmniejsze (silikony obtulają włos), ale nie jest to koniecznością.
takie naolejowane i zamaskowane włosy należy związać. robię ślimaczka na czubku głowy. związuję go najczęściej dwoma gumkami, bo po jednej wszystko mi się rozlatuje.
do wyboru mamy jeszcze czepki: silikonowe, materiałowe i gumowe. nie będę się rozpisywać w tym temacie, bo nie używam ich. wiem, że najgorsze są gumowe, a najlepsze-materiałowe. olej i maska zabezpieczą mnie dostatecznie i nie będę wyglądała jak ciota, choć i tak z deka tak wyglądam, bo się nie maluje :D


PO BASENIE
oczywiście myjemy włosy. nie paradujemy w chlorze, aż do następnego mycia. możemy skorzystać z wody kranowej na basenie. ja jednak myję włosy w domu i nie zauważyłam zniszczeń.

jeśli Wasze włosy już są zniszczone to nie męczcie ich i weźcie ze sobą szampon lub odżywkę z substancją myjącą (klik).

w domu zróbcie włosom małe spa. dajcie im ich ulubioną maskę, pobawcie się półproduktami, zróbcie coś domowego. inwencja twórcza ;) jak umyłyście na basenie włosy szamponem to nałóżcie na nie olej. ja już nie nakładam, bo olej zostaje mi po basenie (w koczku nie widać, że wyglądają prawie jak smalec :D).

dziewczyny zastanawiają się czy po basenie należy włosy oczyścić i myć je silnymi detergentami. ja tego nie robię i moim zdaniem, to bez sensu. będziemy je bardziej 'szarpać' i im szkodzić. potrzebują uspokojenia :D a co jeśli chodzimy na basen często? tzn, że po każdym basenie na naszych czuprynach ma lądować szampon oczyszczający? non sens ;) chlor nie potrzebuje silnych myjadeł do zmycia, łagodny szampon da mu radę.

WIDZIAŁYŚCIE TE SUSZARKI NA BASENIE?!
no właśnie. suszarki za 2 zł kupione w 'Chińczyku' (dobra przesadzam :P). suszą one ciepłym (jak i nie gorącym) nawiewem. odradzam Wam korzystanie z tych suszarek, bo chyba nie ma nic gorszego. warto mieć ze sobą swoją suszarkę. nie mam suszarki i nie korci mnie, żeby ją kupić (jeszcze :D). owijam włosy w ręcznik z mikrofibry lub koszulkę bawełnianą i na tym kończę swoje suszenie.


w skrócie:
  • zawsze mam ze sobą olej i odżywkę/maskę, silikonową mgiełkę, serum.
  1. moczę włosy
  2. nakładam maskę
  3. potem olej
  4. związuję je
  5. pływam
  6. moczę kranówą
  7. nakładam maskę
  8. spłukuję po chwili
  9. zawijam w ręcznik
  10. spryskuję mgiełką
  11. zabezpieczam końcówki
  12. daję im wyschnąć w spokoju i w domu zabieram się do reszty ;)
macie jakieś pytania odnośnie basenu? lubicie chodzić popływać? jak zabezpieczacie wtedy czuprynę? 
hair model

sobota, 23 listopada 2013

odżywka bananowa The Body Shop, czyli mój hit

cześć skarbeczki. dzisiaj wpadam do Was z odżywką, która oczarowała mnie swoim zapachem, a działaniem zatrzymała na dłużej. zapraszam ;)


do buteleczki nie mam się do czego przyczepić, wszystko jest tak, jak powinno być ;) pachnie naprawdę bananami, dojrzałymi banankami. niestety zapach nie utrzymuje się na włosach :( ma lekką konsystencję, ale nie spływa przez palce. jest bardzo wydajna, choć używam jej sporo. kupimy ją za 22 zł/250 ml w The Body Shop i internecie.

SKŁAD:
Aqua, Musa Paradisica Fruit, Cetearyl Alcohol (emolient, wygładza, zmiękcza), Cetrimonium Chloride (antystatyk, wygładza, nadaje połysk), Phenoexyethanol (konserwant), Hydroxyethylcellulose (zagęszcza), Lecithin (nawilża), Propylene Glycol (nawilża, humektant), Panthenol (nawilża, wygładza, humektant), Parfum, Benzyl Alcohol, Sodium Hydroxide, Ascorbic Acid, CI 15985, CI 19140

już na drugim miejscu mamy banany, mamy pewność, że jest ich dużo i nie są to tylko ekstrakty. oprócz nich są jeszcze lecytyna i panthenol. dalej zapach i konserwanty. może być za lekka dla zniszczonych włosów.


DZIAŁANIE:
+ma świetne działanie kondycjonujące!
+włosy są tak mięciutkie, że dotykam je bez przerwy
+zmniejsza puszenie
+nie jest to efekt od mycia do mycia
+spisuje się idealnie nałożona nawet na chwilę (dosłownie 10s z zegarkiem w ręku)
+ułatwia rozczesywanie i radzi sobie z największymi                                                                          kołtunami
+nadaje się jako stylizator
-nakładana na skalp lekko obciąża


ostatnimi czasy spisuje się u mnie lepiej niż maski, które dotychczas kochałam :)

znacie tą odżywkę? polubiłyście się z nią? oj wiem, że narobiłam Wam na nią ochoty, ale jest warta swojej ceny ;)
hair model

piątek, 22 listopada 2013

TAGowo- Liber Blog Award

no siemano :D jezu, ile u mnie się ostatnio działo.. aż nie mam ochoty myśleć jak wszystkie moje plany bezlitośnie rozbiły się o krawężnik. kurde znowu długo mnie tutaj nie było, ale wracam :D nominację dostałam od Ewy (no dziękuję Ci :*).

nie będę się rozwodzić o zasadach, bo TAGi to nie nowość i chyba każdy je zna. także bez zbędnych wstępów przechodzę do pytań ;)

  • 1. W jakim jesteś przedziale wiekowym, np. 15-20, 20-25, 25-30, 30-35, itd. ?

łapię się na ten pierwszy :D


  • 2. Twoja największa fobia.
szczerze mówiąc to chyba nie mam fobii. węży, pająków itd się nie boję (pewnie mówię tak, bo żadnego nie widziałam ;P).

  • 3. Najlepszy według Ciebie kosmetyk (jeden), do pielęgnacji włosów- podaj nazwę.
Ewa trudniejszego pytania to chyba wymyślić nie mogła :P chyba odżywka bananowa The Body Shop.

  • 4. Twoja największa wpadka.
lepiej nie mówić....... serio :D

  • 5. Ulubiona potrawa.
moja jajecznica (pomidory, brokuły, papryka, mleko, ser żółty, jajka, bazylia, siemię lniane) mniaam. tak wiem, że jestem skromna :D

  • 6. Zwierzęta- tak/nie, jakie?
oczywiście, wszystkie. uwielbiam konie. i mam królika ;)

  • 7. Najszczęśliwszy moment w Twoim życiu.
ostatnio rozkminiałam co znaczy szczęście. i doszłam do wniosku, że to tylko chwile. a chwile są ulotne, szybko przemijają. wiele było tych szczęśliwych, ale żadnego z nich nie mogę nazwać najszczęśliwszym :)

  • 8. Twoje marzenia.
chciałabym zostać ortodontką i/lub zamieszkać w Chicago. bajka no :D

  • 9. Jak lubisz spędzać wolny czas?
czytając książki, bawiąc się z Charlie, poświęcać go znajomym i przyjaciołom, lub po prostu grube melo :D

  • 10. Znak zodiaku.
byk, gdybym urodziła się dzień później byłabym bliźniętami :D

  • 11. O czym najchętniej czytasz u innych Blogerek?
o włosach, chętnie czytam recenzje i oglądam zdj włosków ;)



moje pytania:

1. jaki film ostatnio obejrzałaś?

2. co ostatnio kupiłaś? (pewnie kolorówka z Ross :D)

3. masz jakąś  niezapomnianą historię z dzieciństwa?

4. ulubiona piosenka? 

5. najpiękniejsze, które do tej pory zwiedziłaś?

6. ulubione kosmetyki do włosów, po które sięgasz najczęściej?

7. masz jakieś zdanie na temat obchodzenia Halloween w Polsce?

8. jaki przedmiot w szkole był/jest Twoim ulubionym?

9. najładniejsze perfumy?

10. na co zwracasz największą uwagę u drugiego człowieka?

11. jakie masz zdanie na temat in vitro?


nie nominuję nikogo. zapraszam wszystkich chętnych do odpowiedzenia na pytania u siebie, chociaż widziałam, że większość już się w to pobawiła :D

całuję Was i miłego, do jutra! ;)
hair model

sobota, 9 listopada 2013

wcierka Joanna Rzepa


OPAKOWANIE:
buteleczka jest miękka. idealny aplikator, który dotrze w każde miejsce na skórze głowy.

ZAPACH:
nie pachnie (czy.śmierdzi) czarną rzepą. nie śmierdzi alkoholem, ale ładnie nie pachnie. na początku nie spodobał mi się jej zapach z czasem przyzwyczaiłam się do niego, a teraz nawet mi się podoba :) po nałożeniu na skórę głowy jest wyczuwalny, jednak po paru godzinach ulatnia się.

KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ:
bardzo rzadka, wodnista. starczyła mi tylko na dziesięć użyć.

SKŁAD:
Aqua, Alcohol Denat., PEG-75 Lanolin, Raphanus Sativus Root Extract (wzmacnia włosy i zapobiega ich wypadaniu), Urtica Dioica Leaf Extract (powoduje wzrost nowych włosów, działa przeciwłupieżowo), Arcitium Lappa Root Extract (oczyszcza, zmniejsza przetłuszczanie), Humulus Lupulus Cone Extract (zmniejsza przetłuszczanie, działa przeciw wypadaniu włosów i przeciwłupieżowo), Juniperus Communis Fruit Extract (powoduje wzrost nowych włosów), Glycogen, Glycerin, Niacinamide (wzmacnia cebulki, zapobiega wypadaniu)  Panthenol (nawilża, wygładza), Menthol (odpowiedzialny jest za uczucie mrowienia, chłodu) , Allantoin, Laureth-10, Citric Acid, Parfum, Benzyl Salicylate, Butylphentyl Methylpropional, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Dmdm Hydantoin, Mehylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone

KRÓTKI KOMENTARZ:
bazuje na alkoholu (wpis). mamy tutaj ekstrakt z korzenia rzodkwi, ekstrakt z pokrzywy, ekstrakt z korzenia łopianu, ekstrakt z chmielu, ekstrakt z jałowca, glicerynę, witaminę PP, pantenol. jest jeszcze DMDM Hydantoin, który może bardzo podrażniać, więc uważajcie wrażliwcy!

CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
swoją kupiłam chyba w cenie 10 zł w Super-Pharm. znajdziemy ją w aptekach, sklepach internetowych i stronie producenta.


DZIAŁANIE:
+baby hair (pobiła na głowę Nerila ;)
+szybszy przyrost (po skończeniu pierwszej buteleczki urosły 2.3 cm, a po drugiej 3.5 cm)
+zmniejszenie przetłuszczania (tylko o pół/jeden dzień, ale lepszy rydz niż nic :D)
+hamuje wypadanie
+lekkie uczucie chłodu (mi się akurat to podoba ;))
-nie radzi sobie z łupieżem
-lekko podrażnia
-obciąża i przetłuszcza (przed jej zastosowaniem włosy były świeżutkie, a po zaaplikowaniu i wyschnięciu obciążone i tłuste)

tak było przed i po skończeniu pierwszej buteleczki. po skończeniu drugiej nic mi nie wypada, góra jeden/dwa włoski! :D

PODSUMOWANIE:
u mnie sprawdziła się bardzo dobrze. nie do końca spełniła moje wymagania, ale na pewno będę do niej wracać, bo która z nas nie chciałaby mieć 2.3 cm w dziesięć dni? :D

stosowałyście tą wcierkę? widzicie jakieś różnice w jej działaniu i ampułek z tej serii? :)
hair model

niedziela, 3 listopada 2013

aktualizacja-październik 2013

witajcie gołąbeczki :) dzisiaj przychodzę do Was z aktualizacją, której pisanie sprawia mi wiele radości i mogę oglądać jak moje włosy z miesiąca na miesiąc się zmieniają (tym które tego nie robią, polecam!) ;)

WYDAJĄ SIĘ KRÓTSZE, BO ZMIENIŁAM PRZEDZIAŁEK. zdecydowałam się zapuszczać grzywkę, przełomowa decyzja w moim lajfie :D

przyrost: 3 cm
baby hair: druga grzyweczka mi rośnie, jest bardzo dobrze
wypadanie: ogarnęłam je i teraz leci mi minimalna ilość
objętość kucyka: 10 cm
            po masce drożdżowej Agafii, która mnie podrażniła nie odczuwam żadnej ulgi, skóra łuszczy się tak samo :( październik okazał się dla moich włosków łaskawym miesiącem, nie puszyły się, nie było BHD. końce nie są rozdwojone, ale czuję w dotyku lekką różnicę, są trochę przesuszone. wdało mi się we znaki noszenie komina i rozpuszczonych włosów bez żadnych zabezpieczaczy. od listopada się poprawię, obiecuję! ;) zaniedbałam olejowanie i maskowanie.


PLANY NA LISTOPAD:

  • częściej olejować włosy,
  • testować kosmetyki (niektórych ani razu nie użyłam)
  • zdenkować coś
  • znaleźć czas i częściej dla Was pisać, bo w październiku było z tym bardzo ciężko. ale nie oszukujmy się, doba jest o wiele za krótka, c'nie? :D


PAŹDZIERNIK KOSMETYCZNIE:

myłam Babydream, odkryłam, że nie muszę być nich 2 razy-po jednym razie są domyte. na końce używałam oleju kokosowego i jedwabiu GP, które radzą sobie świetnie. po myciu nakładałam odżywkę TBS, uwielbiam ją! pomiędzy myciami wspomagałam się i zabezpieczałam mgiełką Gliss Kura, która pachnie jak antybiotyk, który używałam jak mała byłam :P za przyspieszacz w tym miesiącu odpowiadała wcierka z Joanny, jutro napiszę jej recenzję. standardowo żel lniany, choć w tym miesiącu rzadko się stylizowałam. puder Babydream gościł na moim skalpie bardzo często ;)
kosmetycznie było bardzo minimalnie, ale wizualnie było dobrze :D

to by było na tyle, jak się zachowywały wasze cudeńka w październiku? ;)
hair model

sobota, 12 października 2013

alkohole

witajcie serduszka. ostatnio miewam różnego rodzaju kryzysy w życiu prywatnym i pocieszam się blogiem, czytam po kilkanaście razy swoje jak i Wasze posty, piszę notki, które mam zamiar opublikować dopiero pod koniec miesiąca, czuję się wtedy silniejsza. dziś chciałabym zgromadzić informacje o alkoholach i pogrupować je, czule zapraszam :)
pierwsze słuchy, które mnie doszły o alkoholach to były ich same negatywne strony, że są złe dla włosomaniaczki. jednak nie do końca tak jest. nie wszystkie kosmetyki, w których w skład wchodzi '.... alkohol' trzeba wyrzucić ;) jest to temat włosowy, nie chodzi mi o Absolwenty itd. :D


  • Alcohol Denat.
alkohol denaturowany otrzymywany jest z ropy naftowej. jest doskonałym rozpuszczalnikiem dla różnego rodzaju substancji. swoje zastosowanie znalazł we wcierkach. pomaga składnikom wniknąć wgłąb skóry głowy i za jego sprawą wcierki alkoholowe wywołują wysyp bejbików. tonizuje, oczyszcza, odtłuszcza i odświeża, wysusza. aczkolwiek z racji tego, że jest środkiem rozpuszczającym i konserwantem niezwykle podrażnia wrażliwe skalpy. wcierki z tym alkoholem nie powinny być stosowane dłużej niż miesiąc i nie powinniśmy zapominać o nawilżaniu skóry głowy.
  • Alcohol
czyli czysty alkohol lub po prostu etanol. etanol również stosowany jest we wcierkach, ale nie tylko. otrzymywany jest przez fermentację węglowodanów lub syntetycznie z ropy naftowej. na długości może nabłyszczać, jednak jego dłuższe stosowanie wiąże się ze zniszczeniami które zostawia. konserwant. stosowany jest w produktach wegańskich i ekologicznych takie jak Alterra czy Alverde. te alkohole są pochodzenia naturalnego i są łagodniejsze. nieregularne stosowanie nie powinno zaszkodzić włosom.
  • Isopropyl Alcohol

IPA jest pochodzenia chemicznego. podobny jest alkoholu etylowego, jednak jest bardziej toksyczny. stosowany w kosmetykach jest jako rozpuszczalnik lub rozcieńczalnik. również może wysuszać i podrażniać.
  • Benzyl Alcohol
alkohol benzylowy jest alkoholem aromatycznym, tzn imituje zapach jaśminu. konserwant, rozpuszczalnik, regulator lepkości. jego dopuszczalne stężenie wynosi 1%. może wysuszać, jednak w takim stężeniu nie powinno się to zdarzyć ;)


to już koniec tych 'złych' alkoholi ;) ale alkohole na tych złych się nie kończą i wyróżniamy również pozytywne. pozostałe nie wysuszają, bardzo dobrze zmiękczają i nawilżają. dzielimy je na:

-alkohole tłuszczowe (Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Stearyl Alcohol, Mirystyl Alcohol)- emulgatory/stabilizatory, odpowiadają za powstanie emulsji i wzmacniają działanie innych emulgatorów, nie są drażniące i wysuszające, a wręcz przeciwnie nawilżają, wygładzają i natłuszczają. tworzą ochronny film i zatrzymuję wodę wewnątrz włosa.

-alkohole polihydroksylowe, czyli glikole (Glycerin, Propylene Glycol, Sorbitol, Glucose, Fructose)- przyciągają wilgoć z powietrza. gdy jest zbyt wilgotno na dworze mogą nieźle puszyć. penetrują naskórek, dzięki czemu wykazują działanie nawilżające, wygładzające i uelastyczniające.

unikacie alkoholi jak ognia, czy znacie też alkohole warte uwagi? :)
hair model

poniedziałek, 7 października 2013

'myjadła' :)

witajcie kochane. strasznie źle się czuję, nie mam ochoty na nic. pierwszy raz w życiu zemdlałam i uświadomiłam sobie, że muszę zmienić swój tryb życia. za dużo czasu spędzam przy komputerze i nie wychodzę na świeże powietrze, jest za zimno, a ja nie lubię zimna :( zacznę od jutra, bo dziś jestem zbyt słaba na to wszystko. głowa boli mnie niesamowicie :( w tym wpisie pisałam o SLS i SLES, a dzisiaj rozszerzę temat innych detergentów :)

działanie ALES i ALS podobne jest do działania SLES i SLS, występują minimalne różnice:
  • Ammonium Lauryl Sulfate (ALS)
anionowa substancja powierzchniowo czynna, substancja pianotwórcza, usuwa zanieczyszczenia z powierzchni skóry i włosów, jest drażniąca (dlatego występuje w towarzystwie łagodnych substancji), aczkolwiek jest od SLS łagodniejsza, ale do najłagodniejszych nie należy.
  • Ammonium Laureth Sulfate (ALES)
w działaniu jest łagodniejszy od ALS.
podsumowując:
w kolejności od najbardziej drażniących; SLS jest na pierwszym miejscu, jest najsilniejszy, za nim jest SLES, dalej ALS i potem ALES.


Mipa Laureth Sulfate
na ww sulfatesach życie się nie kończy i mamy jeszcze jeden popularny sulfates ;) detergent anionowy z grupy silnych detergentów.
Cocamidopropyl Betaine
łagodzi działanie drażniące wywołane anionowymi substancjami powierzchniowo czynnymi (np.ALS, ALES). jest niezwykle łagodna, więc nie podrażni wrażliwych skalpów. jest substancją pianotwórczą, czyli wpływa na ilość piany. poprawia konsystencję w preparatach myjących. 

Cocamide DEA
niejonowa substancja powierzchniowo czynna. substancja pianotwórcza. modyfikator reologii. podczas procesu mycia powoduje usunięcie substancji tłuszczowych.

Coco-Glucoside
niejonowa substancja powierzchniowo czynna. bardzo łagodny roztwór, który łagodzi działanie anionowych substancji. pełni rolę emulgatora i podnosi pienienie się. jest również modyfikatorem reologii i solubizatorem.

Lauryl Glucoside
niejonowa substancja powierzchniowo czynna. jest łagodna i łagodzi podrażnienia spowodowane przez anionowe substancje. emulgator, substancja pianotwórcza, modyfikator reologii, solubizator.
Coco-Betaine
usuwa zanieczyszczenia i łagodzi podrażnienia wywołane anionowymi substancjami powierzchniowo czynnymi. stabilizuje i poprawia jakość piany. ponadto wykazuje działanie antystatyczne i kondycjonujące.

Cetrimonium Chloride
kationowa substancja powierzchniowo czynna. łączy się z ujemnie naładowaną strukturą włosa i dzięki tej substancji w składzie możemy umyć włosy (mycie włosów odżywką ;)). oprócz tego wykazuje działanie antystatyczne, kondycjonujące, ułatwia spłukiwanie i jest konserwantem.

Behentrimonium Chloride
konserwant. oprócz działania konserwującego wykazuje działanie myjące. niestety nie jest to działanie należące do najłagodniejszych. oczyszcza włosy i skórę głowy oraz zapobiega elektryzowaniu się włosów. nie jest polecana dla wrażliwców, ponieważ może uczulać i wywoływać alergię. nasza sławna odżywka Garnier AiK ma tą substancję w składzie, postaram się umyć nią włosy, jestem ciekawa czy się sprawdzi ;)


  1. solubizator-umożliwia wprowadzanie do roztworu wodnego substancji nierozpuszczalnych lub trudno rozpuszczalnych w wodzie
  2. antystatyk-zapobiega elektryzowaniu się włosów
  3. kondycjoner-substancja poprawiająca rozczesywalność, zapobiegająca splątywaniu, nadająca połysk, zmiękczająca i wygładzająca włos
  4. modyfikator reologii- poprawia konsystencję powodując wzrost lepkości
oczywiście, jest wiele więcej substancji myjących, wybrałam tylko te najpopularniejsze :)))
hair model

piątek, 4 października 2013

oczyszczanie włosów

większość włosomaniaczek myje włosy łagodnymi szamponami lub odżywkami z substancjami myjącymi, nakłada na włosy maski/odżywki i oleje. jednak trzeba pamiętać, że wszystko na włosach może się nadbudować (silikony, parafina, niektóre oleje, proteiny). jak to rozpoznać? włosy wtedy stają się obciążone, przyklapnięte, nijakie, źle wyglądają i w dotyku są inne niż zazwyczaj, tzn brak im gładkości.

szampony oczyszczające:
-wszelkie szampony Barwy, mają dobre składy, są tanie i ogólnodostępne. skład szamponu pokrzywowego:
Aqua, Sodium Laureth-2 Sulfate, Lauramidopropyl Betaine, Cocamide DEA, PEG-75 Lanolin, Sodium Chloride, Cocamidopropylamine Oxide, Hydrolyzed Keratin, Propylene Glycol, Urtica Dioica Extract, Citric Acid, Parfum, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, 2-(4-tert-Butylbenzyl)propionaldehy de, d-Limonene, Cl 10020



-szampon Jantar, dojrzałam go na dozie i okazało się, że skład ma nawet dobry na 'zdzieraka'. myślę, że za miesiąc napiszę jego recenzję, bo stosuję go raz na miesiąc i jak dotychczas spisuje się bardzo dobrze! :) jego skład:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Amber Extract, Polysorbate-20, Retinyl Palmitate, Tocopherol, Linoleic Acid, PABA, Citric Acid, DMDM Hydantoin, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolino ne, Parfum, Limonene


-
szampon Bambi, również łatwo dostępny i tani. 
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride, Laureth 3, Cocamidopropyl Betaine, Parfum (Amyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropinal, Hexyl Cinnamal, Limonene), Panthenol, Citric Acid, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, CI 19140



-
szampony Joanna Naturia, wszyscy już znamy rozsławione odżywki b/s z serii Joanna Naturia, ale na chwilę chwały zasługują również ich szampony o dobrych składach i niskich cenach :) trzeba zwracać uwagę na skład, bo niektóre posiadają w składzie pq. skład wersji z pokrzywą i zieloną herbatą:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Cocamide Dea, Soyamide Dea, Cocamidopropylamine Oxide, Sodium Laureth-4 Carboxylate, Glycereth-7, PEG-7, Glyceryl Cocoate, Urtica Dioica, Camellia Sinensis, Propylene Glycol, Butylene Glycol, Citric Acid, Disodium Etda, Sodium Chloride, Parfum, Hexyl Cinnamal, Limonene, Dmdm Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Cl 42090, Cl 47005


-szampon Farmona, Herbal Care, znajdziemy je w Naturze i są trochę drożdże od tych ww, ale równie dobrze się spisują ;) skład wersji ze skrzypem polnym:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Equisetum Arvense Extract, Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, DMDM Hydantoin, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolino ne, Citric Acid, Parfum, Hexyl Cinnamal. 





-na uwagę zasługuje również szampon Johnson's baby, który pomimo tego, że SLES ma na czwartym miejscu w składzie i widnieje również pq, dobrze oczyszcza i pozostawia włosy sypkie :) skład wersji lawendowej:
Aqua, Coco-Glucoside, Sodium Lauroamphoacetate, Sodium Laureth Sulfate, Citric Acid, Lavandula Angustifolia Flower Extract, PEG-80 Sorbitan Laurate, PEG-4 Rapeseedamide, Polyquaternium-10, Polysorbate 20, PEG-150 Distearate, Sodium Chloride, Lactic Acid, Glucose, Tetrasodium EDTA, Propylene Glycol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum


-szampon Polenna-Ewa następne tanie, łatwo dostępne szampony, które dobrze oczyszczą nam włosy. skład wersji z czarna rzepą, łopianem i skrzypem polnym:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride, Cocamide Dea, Raphanus Sativus (Radish) roqt Extract, Equisetum Arvense Extract, Arctium Lappa roqt Extract, Parfum, Disodium Undecylenamido Mea-Sulfosuccinate, PEG-75 lanolin, DMDM Hydantoin, Lactic Acid, Methylchloroisothiazolinone/ Methylisothiazolinone, Benzyl Salicylate



-szampony Balea, dostępne w drogerii dm, mają przyjazne składy, dużo wersji do wyborów i do najdroższych nie należą. skład wersji malinowej, która przepięknie pachnie malinkami :):
Aqua, Soidum Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Parfum, Panthenol, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Sodium Benzoate, Citric Acid, Niacinamide, Potassium Sorbate, Alcohol, Rubus Idaeus Friut Extract, CI 16185


-inne ziołowe czy familijne szampony.

zwracajcie jedynie uwagę czy Wasz szampon nie ma silikonów czy pq i wybierajcie te możliwie o najkrótszych składach i co najważniejsze, aby SLES/SLS był na początku składu, a nie na szarym końcu :) jak widzicie większość dobrych szamponów oczyszczających znajduje się w małych drogeriach czy kioskach za grosze.


  • kwestia jak często będziemy używać mocniejszych szamponów jest kwestią indywidualną, powinno się to robić raz na 1-2 tygodnie, nie częściej. wiele czynników ma wpływ na to jak często widzimy taką potrzebę, m.in. pielęgnacja jaką stosujemy i ilość myć w tygodniu. mi w zupełności wystarcza oczyszczanie raz w miesiącu.
  • musimy również pamiętać, żeby przed oczyszczaniem nie nakładać na włosy oleju, maski czy odżywki, po prostu nie używamy metody OMO i OM.
  • pianę możemy zostawić chwilę na włosach, ja zazwyczaj trzymam ją 3 minuty i należy pamiętać, by włoski obficie spłukać wodą.
  • warto nałożyć po oczyszczeniu odżywkę czy maskę, ponieważ mamy pewność, że wszystkie składniki dobrze wnikną w głąb włosa, bo jest on oczyszczony :) ja często po oczyszczaniu nie nakładam już nic, bo pozwalam włosom odetchnąć lub nakładam lekką odżywkę dosłownie na parę chwil, by ułatwić rozczesywanie.


jak często oczyszczacie włosy i jaki szampon sprawdził się u Was najlepiej? :)
hair model


środa, 2 października 2013

recenzje cz.X - Pervoe Reshenie, Przepisy Babci Agafii, maska drożdżowa na pobudzenie wzrostu i drożdże Lewitan



nie mogłam przejść obojętnie nad hitem wielu włosomaniaczek. intensywnie, przed każdym myciem stosowałam ją we wrześniu. jest moim hitem? jest moim pierwszym rosyjskim kosmetykiem, bardzo byłam ich ciekawa, bo składy mają przepiękne :)

OPAKOWANIE:



miękki, złotooliwkowy plastik. prześwituje, widać ile produktu zostało. posiada dodatkowe zabezpieczenie przed wylaniem się, co jest dobrym rozwiązaniem biorąc pod uwagę jej konsystencję. bardzo ładna szata graficzna. bez problemu zużyjemy maskę do końca. ogólnie opakowanie bardzo mi się podoba i jest takie jak powinno być. osobiście nie przepadam za maskami w tubkach ;)




ZAPACH:
cudowny, słodki. większości nos wyczuwa tutaj maślane ciasteczka i tak też jest z moim noskiem. ewidentnie ciasteczka. nie jest nachalny i zbyt mocny. jako miłośniczka słodkich zapachów zakochałam się w nim. niestety nie utrzymuje się na włosach :( ale siedzenie z tą maską na głowie działa bardzo relaksująco i wprawia mnie w dobry nastrój :) często wieczorami, gdy nie mam sił na nic sięgam po tą maskę i wącham, polecam wszystkim!

KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ: 

ile ja się naczytałam o jej konsystencji.. że jest okropna. rzadka. spływa przez palce. same negatywy. powiem Wam, że nawet miałam chęć polepszyć ją mąką ziemniaczaną. nie miałam jednak do tego powodów :)) fakt faktem konsystencja jest inna, niż w większości masek. porównałabym ją nawet do odżywki/balsamu. jest lejąca się, ale nic nam z palców nie spływa. z łatwością dotrzemy w każde miejsce na skalpie i na długości dobrze się ją rozprowadza. moim zdaniem konsystencja do najgorszych nie należy ;) 
jest niewydajna. użyłam jej osiem razy, w tym tylko parę razy na długość i pół opakowania ubyło.

SKŁAD:
Aqua (woda), Yeast Extract (nawilża, ogranicza łojotok, poprawia mikrokrążenie, wzmacnia, przyspiesza przyrost), Betula Alba Juice (wzmacnia cebulki, nadaje blask, zapobiega wypadaniu), Inula Helenium Extract (działa antyseptycznie i przeciw bakteryjnie), Arctostaphylos Uva Ursi Extract (naturalny atyseptyk), Silybum Marianum Extract (łagodzi stany zapalne, hamuje zmiany skórne), Cetrimonium Chloride (ułatwia spłukiwanie, emulgator, konserwant, nadaje połysk, wygładza, działa antystatycznie), Cetearyl Alcohol (emolient tłusty, tworzy film [pośrednie działanie nawilżające], wygładza i zmiękcza), Ceteareth-20 (substancja myjąca, emulgator, modyfikator reologii), Guar Gum (modyfikator reologii, zagęstnik, zwiększa lepkość), Triticum Vulgare Germ Oil (regeneruje, wygładza, chroni przed utratą wody i promieniowaniem UV), Ribes Aureum Seed Oil (działa przeciwzapalnie, odżywia), Pinus Sibirica Cone Oil (ogranicza łojotok, zwalcza łupież, przeciwdziałą wypadaniu), Rosa Canina Fruit Oil (odżywia, nawilża, uelastycznia), Ascorbic Acid (antyoksydant, działa przeciwzapalnie), Panthenol (humektant, nawilża, działa przeciwzapalnie, przyspiesza regenerację), Glucosamine, Citric Acid (złuszcza, regulator pH, zwiększa trwałość kosmetyku), Parfum (zapach), Benzoic Acid (konserwant), Sorbic Acid (konserwant)

KRÓTKI KOMENTARZ:
wystarczy spojrzeć na kolorki i od razu widzimy z jak pięknym składowo kosmetykiem mamy do czynienia :) znajdziemy tutaj m.in. ekstrakt z drożdży na drugim miejscu, dalej sok brzozowy, ekstrakt z omanu wielkiego, mącznicy lekarskiej, ostropestu plamistego, olej z kiełków pszenicy, olej z nasion białej porzeczki, olej z orzechów cedrowych, olej z owoców dzikiej róży i pantenol. jak większość rosyjskich kosmetyków posiada gumę guar. skład można by rzec, że idealny, a jak z działaniem?

DZIAŁANIE:
na skalp:
myślałam, że będzie nawilżała i po pierwszym użyciu faktycznie tak było. mój skalp nie jest wymagający. ale z następnym użyciem było tylko gorzej. na koniec miesiąca nabawiłam się przesuszonego skalpu, lekkiego łupieżu i czerwonych krosteczek :( wzmogła przetłuszczanie się. następnego dnia są już nieświeże i bym musiała myć je codziennie, ale nie poddam się i będę walczyć z tym :) włosy przy nasadzie były obciążone. pomimo spłukiwania jej 5 minut po przejechaniu palcami po skalpie były jakby lekko tłuste, niedomyte. powodowała również świąd.
na długości:
tutaj mnie nie zachwyciła, ale najgorzej nie było ;) zachowywała się jak lekka odżywka. ułatwiała rozczesywanie oraz troszkę zmiękczała. ale efekt był bardzo krótkotrwały. muszę również dodać, że zbijały się w strąki i prostowała skręt.

PODSUMOWANIE:
nie wrócę do niej na pewno. okazała się wielkim niewypałem i nie zachęciła mnie do rosyjskich kosmetyków. cierpię z powodu zapachu, bo jest piękny. nie polecam jej dla włosów wymagających, cienkich czy skłonnych do obciążeń. będę ją teraz ulepszała półproduktami i olejami, może jakoś się sprawdzi ;)


z drożdżami firmy Lewitan sprawa była o wiele przyjemniejsza. zacznę od spraw mniej istotnych. grafika jest prosta. pudełeczko mieści 200 tabletek i producent mówi, by używać 2-4 tabletki 3 x dziennie. przy najmniejszej dawce starczy nam na miesiąc codziennego połykania. od razu muszę zaznaczyć, że brałam 4, 5 lub 6 tabletek 1 x dziennie. dostałam je od przyjaciółki i zostało 141 tabletek, musiałam wszystko rozłożyć tak, by starczyło. zapominałabym łykać tabletki parę razy dziennie, więc brałam całą porcję przed snem. mają specyficzny zapach :) nie do końca umiem go określić, na pewno nie pachną jak drożdże. trochę śmierdzą, ale nie jest to uciążliwy zapach i łykając go nie czujemy. bałam się, że mnie po nim wysypie, lecz nic takiego się nie zdarzyło. łykałam go z myślą o włosach. miłym bonusem było wzmocnienie się paznokci i ich szybszy wzrost. niesamowitych efektów na włosach nie zauważyłam. być może razem z maską przyspieszył przyrost i muszę podkreślić, że to raczej zasługa drożdży w tabletkach, bo maskę używałam niewiele razy. tabletki nie są duże i bez problemu weźmiemy całą porcję 'na raz' :)


stosowałyście je? 
hair model

wtorek, 1 października 2013

aktualizacja-wrzesień 2013

początek szkoły, początek stresu, porannego wstawania, siedzącego trybu życia nie zbyt dobrze odbił się na moich włoskach. wrzesień nie był dobrym dla mnie miesiącem. o moich zmaganiach możecie przeczytać niżej ;) wrzesień był miesiącem drożdżowym, na skalp stosowałam drożdżową Agafię, a od środka drożdże Lewiatan.

tak było we wrześniu:


tak jest w październiku:

bez stylizacji, czesane TT, końce lekko się spuszyły :(

przyrost: 2 cm
baby hair: malutko :(
wypadanie: nic się nie zmieniło, na szczęście jesienny kryzys włosowy mnie nie dotknął (i lepiej, żeby nie dotknął! ;))
objętość kucyka: 10 cm
      rozdwojonych końcówek nie ma, białych kropeczek także. jestem bardzo dumna z ich kondycji, ostatni raz były podcinane w czerwcu! :)) podcięcie o 1 cm mam zaplanowane na grudzień, ale wszystko może się zmienić. gdy zobaczę rozdwojone końcówki lub białe kropki nie będę czekała do grudnia ;) umyłam je osiem razy, przed każdym myciem gościł na długości olej kokosowy (dwa razy odpuściłam, jeden ze względu oczyszczania, a drugi.. dowiecie się niżej :)), a na skalpie przed myciem, aczkolwiek parę razy zdarzyło się również po myciu, maska drożdżowa. po każdym myciu stosowałam odżywkę bananową The Body Shop lub maskę drożdżową na długość.
co do ich kondycji.. nie powaliła mnie :( nie były takie jak je najbardziej kocham. fakt faktem nie puszyły się, ale wizualnie się zmieniły. więcej przy recenzji maski, którą używałam przez cały wrzesień i jak się domyślacie nie jest moim hitem ;) raz zdarzyło mi się nie umyć włosów tydzień! nie wiem jak do tego doszło, nie miałam czasu na umycie ich i cały czas powtarzałam 'jutro to zrobię, już jest za późno'. włosy wypadły mi garściami i musiałam myć je szamponem trzy razy, żeby domyć (nie były naolejowane).. nigdy więcej takiego błędu! kurcze no, znowu będę musiała walczyć z przetłuszczaniem. myłam włosy dwa razy w tygodniu i na trzeci/czwarty dzień były dopiero lekko nieświeże, nie były tłuste. teraz są przetłuszczone i oklapnięte następny dzień po umyciu wieczorem :( mam nadzieję, że wcierka Joanna rzepa, którą mam zamiar stosować w październiku poradzi sobie z tym problemem, ma wysoko postawioną poprzeczkę :)

WRZESIEŃ KOSMETYCZNIE:

*szampony:
-szampon Jantar, do oczyszczania
-szampon Babydream, jego używałam zdecydowanie najczęściej, dobry tani, łagodny szampon
-żel Facelle, raz gościł na mojej głowie, bo szukałam przyczyny nadmiernego przetłuszczania się, ale nie było to winą szamponu ;) recenzja
*maski:
-maska drożdżowa Babci Agafii, jutro recenzja
*odżywki:
-odżywka bananowa The Body Shop, z wielkim zaangażowaniem testowałam, polubiłyśmy się ;)
-odżywka Garnier awokado i masło karite, do olejowania na odżywkę
-odżywka Matrix, znów zaczęłam chodzić na basen, a nie mam żadnej odżywki, która mogłaby mnie trochę ratować przed chlorem, więc wybór padł na tą, choć składu genialnego to ona nie ma ;)
*oleje:
-olej kokosowy, moje włoski uwielbiają go. użyłam innej metody olejowania niż zwykle (na odżywkę) i przypadła mi do gustu ;)
*inne:
-jedwab Green Pharmacy, zabezpieczałam nim końce
-drożdże Lewiatan- recenzja razem z maską drożdżową ;)
-lakier Wellaflex-tylko i wyłącznie na grzywkę, dobił denka, nie używałam już potem żadnego lakieru, dałam odpoczynek grzywce :)
-żel lniany-ulubiony stylizator, ale zawsze mi się psuje :/ na zdjęciu go nie ma
-balsam Joanna-recenzja
-puder Babydream, musiałam się podratować w te dni, kiedy włoski były już nieświeże recenzja

jak upłynął Wam wrzesień? :)
hair model

sobota, 28 września 2013

ZK-wrzesień 2013

dzisiaj musiałam się wybrać na zakupy, bo poszukiwałam paru kosmetyków, nie wszystkie kupiłam. właściwie prawie nic nie kupiłam, ale podzielę się z Wami co upolowałam ;) miałam zaplanowany inny post i pewnie pojawi się wieczorem lub jutro rano.


mój aparat już szwankuje i nie robi tak ładnych zdjęć jak kiedyś, a jeszcze blogger psuje ich jakość :(
1.odżywki Joanna Naturia- kupiłam wszystkie rodzaje, a sprzedawczyni śmiała się ze mnie, że robię zakupy hurtowo :) mam w planach zrobienie ich porównania. są tanie, mają w miarę przyjazne składy i niektóre zapachy mnie oczarowały :)) martwi mnie jedynie obecność IPA w składzie :(

2.mgiełka Gliss Kur z 7 olejkami- przyda mi się mgiełka z ładnym składem, lecz z silikonem, idealna na okres jesień/zima :)) zastanawiałam się nad wersją z 7 olejami i  Ultimate Oil Eliksir. oby dwie pachną niesamowicie. wybór padł na tą, choć bałam się obciążenia, bo w końcu 7 olejków może zrobić swoje. użyłam już jej i jest dobrze ;)

kupiłyście coś we wrześniu?
hair model

piątek, 27 września 2013

o SLS i SLES

na reszcie weekend i mam trochę wolnego czasu, więc korzystam i piszę dla Was post ;) piszę odnoście tego posta. nie odkryję Ameryki, to na pewno, ale postaram się pomóc młodym włosomaniaczką poszerzyć swoją wiedzę na temat substancji myjących jakimi są SLS i  SLES.


właściwie czym jest to całe SLS i o co tyle szumu?

SLS to skrót od Sodium Lauryl Sulfate. SLS jest detergentem, który znajduje się najczęściej na początku składów w szamponach. jest silniejszy niż jego brat, o którym za chwilę także wspomnę. detergenty dzielimy na mocniejsze i słabsze (w innym poście odnośnie detergentów postaram się zrobić tabelkę). usuwa łój, zanieczyszczenia itd., ale robi to tak dokładnie, że pozostawia włos 'goły' i czyści przez niszczenie warstwy lipidowej. ponadto odpowiada za mocniejsze pienienie się szamponu, dlatego drogeryjne szampony pienią się bardzo obficie. Niewątpliwie przesusza i podrażnia skórę głowy, zaburza wydzielanie łoju i wywołuje świąd. Nie jest polecany dla wrażliwców, ale pamiętajcie, że każdy kto nie jest wrażliwcem może się nim stać, bo Wasza skóra nie jest z kamienia ;) o jego szkodliwym działaniu wie nawet wikipedia :) używacie szamponów z SLS i wszystko jest 'w porządku'? to tylko kwestia czasu, aż Wasza skóra zacznie się buntować, zwróćcie uwagę czy nie macie go u siebie w myjadłach ;)

czyli SLES też jest taki straszny?

SLES jest skrótem od Sodium Laureth Sulfate. oczywiście także jest detergentem, ale łagodniejszym.

stosowanie sulfatesów 'z głową' nie zrobi nam krzywdy. zmywają bardzo dobrze parafinę, oleje. ważnym elementem pielęgnacji włosów jest oczyszczanie ich tak często jak tego potrzebują-wszystko z otoczenia i składników kosmetyków się na nich nadbudowuje i nie służy im to, nawet My możemy zauważyć to gołym okiem. mi wystarczy oczyszczanie raz w miesiącu i oczyszczam razem z peelingiem (chcecie post o tym? ;)).


znacie teorię slsów i slesów? jak wychodzi Wam to w praktyce? zaplanowałam post związany z oczyszczaniem, czyli będzie dopełnieniem tego ;)
zostawiam Was z tym wpisem, a sama uciekam ćwiczyć, muszę spalić tego okropnego pączka! :)
hair model

wtorek, 24 września 2013

ratujemy fale!- czyli włosy na drugi dzień

cześć. pod tym postem pisałyście mi, że chciałybyście przeczytać o reanimacji fal, więc dołożę do tego swoje trzy grosze i napiszę jak ja postępuję ;) moje włosy często po umyciu są ładnie powywijane, a jak ugniotę je palcami czy żelem lnianym to już w ogóle. ale często na następny dzień już nie są takie idealne, a przecież nie będę katowała włosów i myła ich codziennie tylko dlatego, żeby skręt był ładniejszy :)
czasami mają gorszy dzień i po prostu nie chcą się falować, choćbym je nawet nawijała na papiloty, a końce sterczą w każdą stronę. są wtedy proste od ucha w dół z wywiniętymi końcami, nie trudno się domyślić, że puszek wtedy mam niezły :P czeszę je wtedy i dyscyplinuję odżywką bs/mgiełką/odrobiną oleju. każda kręcono-, falowano-włosa spotkała się chyba z tym problemem. to jak nasze włosy wyglądają następnego dnia wiążę się z tym jaką fryzurę miałyśmy na noc, ale o tym w innym poście opowiem ;)

                   PRZED:                                         W TRAKCIE:                                   PO:
blogger strasznie psuje jakoś zdjęć :(

METODY:

a) butelka z atomizerem z wodą
potrzebujemy rzecz jasna psikadła z wodą ;) spryskujemy nim nasze falki, aby nie były mokre, a wilgotne. włosy po tym 'zabiegu' skręcą się jak po myciu. czyli otrzymamy efekt o jaki nam chodzi ;) pamiętajcie tylko, aby nie przesadzać z ilością i nie wychodzić na dwór od razu po spryskaniu włosów. choroba nie jest nam potrzebna :D często korzystam z tego sposobu, nie zauważyłam żadnych minusów, nie jest czasochłonny.

b) mgiełka
jeśli nasze włosy je lubią i podkreśla nam skręt to powinna się sprawdzić, w moim przypadku właśnie tak zachowuje się mgiełka aloesowa.

c) żel
w tym podpunkcie chodzi po prostu o to, żeby ugnieść włosy żelem. z tego sposobu korzystam zdecydowanie najczęściej, bo po żelu lnianym moje fale zyskują mega objętość, niestety jest kwestią paru godzin lub silnego wiatru dopóki stracą tą objętość.

d) odżywka bez spłukiwania lub odrobina odżywki do spłukiwania
zazwyczaj aplikuje ją głową w dół. większość reanimacji robię głową w dół, włosy wtedy są bardziej skręcone i zyskują na objętości.

e) żel aloesowy
nie używałam tego produktu, ale moje włosy kochają aloes, więc wkrótce pewnie wypróbuję. pamiętajcie, żeby wybierać żel o ładnym składzie z dużą zawartością aloesu. postępować jak z żelem lnianym czy innym stylizatorem w żelu.

f) suszenie dyfuzorem
włosy oczywiście trzeba wcześniej zamoczyć. korzystałam z tego spopsu tylko raz, z racji tego, że nie mam (bo nie używam) suszarki. jest to trudniejsze niż myślałam, ale nauka czyni mistrza :D

g) mycie od początku
nie korzystam z tego sposobu, jeśli włosy nie nadają się do rozpuszczenia to związuję je w koczka/kucyka czy inne upięcie ;) ale umycie na pewno wyeliminuje problem niesfornych fal.

jak postępujecie ze swoimi włosami następnego dnia? a może same Wam się układają? :)


+w poniedziałek od listonosza dostałam taki oto prezent:
bardzo się cieszę z wygranego konkursu u Asi i z miłą chęcią będę testować witaminki :)
hair model

czwartek, 19 września 2013

I have an idea!

witajcie serduszka moje. dzisiejszy dzień był pełen wrażeń, a zarazem smutny i nudny. na wf nauczyłam się przewrotu w tył i w przód o prostych nogach. ponoć ten w tył jest prostszy, dla mnie łatwiejszy był w przód ;) z pływaniem miałam tak samo. zanim nauczyłam się pływać do przodu (jeszcze niezbyt dobrze mi to wychodzi :P) już śmigałam do tyłu ;) obiektem moich doświadczeń (nie włosowych) było dzisiaj jabłko. miałam je ususzyć. włączyłam piekarnik i je włożyłam. wyciągnęłam i miałam upieczone jabłko..... jutro muszę powtórzyć doświadczenie od początku, marna ze mnie 'kuchareczka' :)) na jednym z zajęć tak bardzo mi się nudziło, że sporządziłam plan postów na bloga ;)
  • o SLES i SLS
  • o innych substancjach myjących
  • o alkoholach
  • o wcierkach (jak je aplikować itd) i masażu skóry głowy
  • nocne upięcia
  • pielęgnacja włosów jesienią
  • zabezpieczanie końcówek
  • porównanie odżywek b/s z serii Joanna Naturia
  • metody olejowania
  • porowatość włosów
  • porowatość włosów a dobór oleju
  • porowatość a właściwa pielęgnacja
  • o aloesie
  • zabezpieczanie włosów przed chlorem
  • chelatowanie
  • loki na chusteczkach nawilżanych
  • loki na opasce
  • reanimacja fal
  • o płukankach
  • długość włosów dopasowana do kształtu twarzy
  • pielęgnacja włosów między myciami
  • porównanie olei Green Pharmacy
  • recenzja odżywki Garnier AiK (zapomniana, leżała w jednym z pudeł i dzisiaj jej użyłam, przypomniała mi co w niej uwielbiam ;))
  • proteiny, humektanty i emolienty
  • pH w kosmetykach
  • twardość wody (akurat ten temat mam na chemii)
  • o czytaniu składów
który temat Was najbardziej zaciekawił i chciałybyście o nim najprędzej przeczytać? ;)


spójrzcie co ostatnio znalazłam na cmentarzu, moja druga w tym roku i w życiu :))

hair model

niedziela, 15 września 2013

recenzje cz.IX - balsam do włosów nawilżająco-regenerujący Joanna

cześć. wiecie co? nienawidzę takiej pogody. jesień jesienią, ale z każdym rokiem wydaje mi się, że coraz gorzej ją znoszę. i na dodatek przeziębiłam się, pierwszy raz w tym roku (w 2012 chyba też nie chorowałam). wróciłam niedawno od ortodonty, na fotelu płakałam z bólu! i to nie koniec, teraz będzie tak codziennie dopóki zęby mi się bardziej do siebie 'nie zbliżą' i szyna retencyjna będzie pasowała idealnie, bo teraz jest trochę za mała i 'ma ciągnąć'. jeśli nigdy więcej się już nie zobaczymy to miejcie świadomość, że umarłam z bólu i bardzo Was kocham :)
 teraz czas na milsze zdarzenia i to co każda z Nas lubi, kosmetyki ;) dzisiaj recenzja odżywki b/s, którą w swoich zbiorach mam odkąd pamiętam, zapraszam :)



OPAKOWANIE:
miękki biały plastik. nie widać ile produktu zostało, pod światło też nie, ale bez problemu możemy to dostrzec odkręcając nakrętkę. etykieta jest miła dla oka. jednak największy minus tego opakowania to otwór. nie jest duży, ale zbyt dużą ilość produktu wylewa.

ZAPACH:
przyjemny, odprężający. wyczuwam nutę mydła, co mnie dziwi. przeplata się też mleko. ot co, nie potrafię dokładnie ocenić jak pachnie, porównaniami nie zachęciłam Was raczej do niego, a nie jest zły, mi się podoba :) utrzymuje się na włosach, ale nie długo, do paru godzin.

KONSYSTENCJA/WYDAJNOŚĆ:
niewątpliwie konsystencja jest za rzadka! prawie przy każdym użyciu spływała mi z ręki. wydajność o dziwo jest dobra, kupiłam ją bodajże rok temu i jeszcze ją mam. fakt faktem, że sięgałam po nią sporadycznie, ale od miesiąca próbuję ją wykończyć i nie zauważyłam, żeby coś ubyło.

SKŁAD:
Aqua (woda), Cetyl Alcohol (emolient, emulgator, zmiękcza, wygładza), Cetearyl Alcohol (emolient, zmiękcza, wygładza), Stearalkonium Chloride (konserwant, substancja antystatyczna), PEG-20 Stearate (emulgator, humektant), Cetrimonium Chloride (antystatyk, kondycjonuje, konserwant), Isopropyl Alcohol (konserwant, może wysuszać i podrażniać), PEG-40 Hydrogenated Castor Oil (emulgator), Mel Extract (odżywia, nawilża, nabłyszcza), Hydrolyzed Milk Protein (odżywia, wygładza, nabłyszcza), Propylene Glycol (humektant, przenika przez warstwę rogową naskórka), Panthenol (odżywia, łagodzi, przyspiesza odnowę naskórka), Triethanolamine (regulator pH), Parfum (zapach), Coumarin (składnik kompozycji zapachowych), DMDM Hydatoin (konserwant), Methylchloroisothiazolinone (konserwant, Methylisothiazolinone (konserwant).

KRÓTKI KOMENTARZ:
skład pozostawia wiele do rzeczenia. na czwartym miejscu jest konserwant! a przed nim tylko woda i zmiękczacze. maksymalne stężenie tego chlorku w produktach bez spłukiwania to 0,1% więc substancje za nim są w bardzo niewielkiej ilości! co tutaj ma zadziałać? dalej jeden z gorszych alkoholi, który może zrobić wielkie kuku skórze wrażliwców. ekstrakt miodu i proteiny mleka są w śladowej ilości, nie mają szansy zadziałać. łącznie mamy tutaj aż sześć konserwantów i tylko trzy substancje podkreślone zielonym, czyli te 'działające', naturalne. licho ze składem, oj bardzo licho..

CENA/DOSTĘPNOŚĆ:
w okolicach 5 zł/ 300g. nie widziałam go w drogeriach, ale nie jestem pewna czy w Ross go nie ma. na pewno znajdziecie go w mniejszych, osiedlowych sklepikach.

DZIAŁANIE:
nakładany na suche włosy nadaje się jako stylizator, dobrze wydobywa skręt i nie są po nim klejące jak po żelach. niesamowicie zmiękcza włos (wina tych dwóch alkoholi ;))! mam po nim tak strasznie gładkie włosy, że gumka mi spada. są po nim bardzo mięciutkie, aż chce się je dotykać. czy nawilża? zwiększonego nawilżenia nie zauważyłam. zregenerowania też nie ;) i nikt tego u siebie nie zaobserwuje, bo nie ma tutaj substancji odpowiedzialnej za te czynniki ;) rok temu używałam go parę razy, wtedy miałam jeszcze trochę zniszczonych włosów. producent informuje nas, że jest przeznaczony do włosów suchych i zniszczonych, czyli mniej więcej takich jakie miałam. niestety wtedy z włosami nie robił NIC, lepiej sprawdza się na zupełnie zdrowych falkach. przesuszenia czy podrażnienia po IPA nie zauważyłam.

+niska cena,
+wydajność,
+pojemność,
+ładny etykieta,
+zapach,
-skład,
-działanie,
PODSUMOWANIE:
raczej nie kupię go więcej. nie jest to produkt, który odżywi nam włosy, działa tylko w wewnętrznej części włosa. nie do końca spełnia moje oczekiwania odnoście odżywki bs, choć niewiele ich używałam, wolę mgiełki.

miałyście jakieś balsamy Joanny? jakie macie o nich zdanie?
hair model